Sklep 24/7 El Corona rok 1985 późny wieczór, pod sklep siedzą młodzi Latynosi, nagle podjeżdża auto a z niego wysiada mężczyzna. Mężczyzna niczym się nie wyróżniał, był to zwykły Latynos. Owy gość podchodzi do jednego ze stojących Latynosów, szturchnął go ręką i mówi na ucho: "Czesć Luis" Luis odwrócił się i odpowiada: "Skąd mnie znasz ?" -Nieznajomy: "Nie poznajesz mnie ?" -Luis: "Nie" -Nieznajomy: "Jak to nie ?" -Luis: "Nie mam czasu na zabawę ! Mów kto ty !" -Nieznajomy: "Spokojnie nerwusie ! To ja Juan !" -Luis: "Jaki Juan ?" -Nieznajomy: "Jak to jaki ? A jak masz na nazwisko ?" -Luis: "Cruiz" -Nieznajomy: "Ja tak samo !"
Luis otrząsnął się i mówi: "Juan ? To ty bracie ?" -Juan: "Tak to ja, a masz jeszcze innych braci ?" -Luis: "Nie stary, ciesze się że cię widzę !" -Juan: "Dzięki, może wyskoczymy na jakieś piwko ?" -Luis: "Pewnie !"
Kilka chwil później za sklepem 24/7:
-Luis: "Co cie tu sprowadza ?" -Juan: "Nie mogę odwiedzić brata ?" -Luis: "Możesz tylko nie wieżę ci że nie masz tu jakiegoś interesu" -Juan: "To uwierz, dawno cię nie widziałem to pomyślałem ze wpadnę tu do ciebie" -Luis: "Ciemno już" -Juan: "Tak, gdzie teraz mieszkasz ?" -Luis: "Na El Corona" -Juan: "Bo widzisz, jest już noc a nie mam gdzie spać" -Luis: "Jak to nie ? Zapraszam do mnie !" -Juan: "Dzięki"
Luis z Juanem poszli do domu na El Corona. Następnego ranka Juan z Luisem jedli śniadanie przy stole nagle Juan popatrzył na Luisa i mówi: "Chcesz poznać prawdę ?" -Luis: "Jaką ?" -Juan: "Dla czego tu jestem" -Luis: "No słucham cie bracie" -Juan: "Goni mnie mafia" -Luis: "Co !?" -Juan: "Cicho" -Luis: Jak goni cie mafia ?" -Juan: "No normalnie goni" -Luis: "Ale co zrobiłeś ?" -Juan: "Nie chcę cie w to wciągać" -Luis: "Masz mi powiedzieć ! Jestem twoim bratem !" -Juan: "Miałem im coś sprzedać" -Luis: "Co im miałeś sprzedać ?"
Juan popatrzył na Luisa i powiedział: "Narkotyki" -Luis: "Jakie !?" -Juan:"Kokainę" -Luis: "Kokainę ? Ile ?"
Juan parsknął: "Na tyle ze chcą mnie zabić" po czym wyszedł z domu. Luis szybko wybiegł za Juanem i zapytał się go: "Jaka mafia cie goni ?" Juan odwrócił się do Luisa i nagle zza zakrętu wyjechało auto. Juan rzucił się w bieg krzycząc: "Uciekaj". Luis ruszył za Juanem odwracając wzrok za siebie i zobaczył biegnącego mężczyznę z pistoletem w reku. Luis rzucił się w następne krzaki a jego brat próbował przeskoczyć płot ale spadł, wtedy mafioza podszedł do leżącego Juana wycelował lufę w głowę i powiedział: "Hasta la vista" po czym strzelił. Gdy owy mężczyzna odchodził rozglądał się uważnie czy nikt go nie widział ale nie dostrzegł Luisa siedzącego w krzakach. Po odejściu mafiozy Luis podbiegł do martwego brata ze łzami w oczach dzwoniąc na pogotowie i policje. Juan oczywiście nie miał szans zmarł na miejscu.
Gdy Luis zeznawał na policji nic nie powiedział o mafii. Wracając z komisariatu załamany brat próbował przeanalizować całą sytuacje i wpadło mu do głowy że gość który zabił Juana wcale nie wyglądał na mafioze lecz na człowieka z miejscowego gangu Latin Kings. Po przemyśleniu całej sytuacji Luis doszedł do wniosku ze to był na pewno człowiek z owego gangu i zrozpaczony brat obiecał sobie że musi coś z tym zrobić.
Kilka dni później: Był ciemny wieczór, Luis z kolegami siedział pod sklepem i opowiadał smutną historię kumplom. Nagle pod sklep przyjeżdża żółty wóz a z niego wysiada dwoje ludzi z żółtą chustą na twarzy. Jeden z kumpli siedzących pod sklepem mówi do Luisa na ucho: "Ty to ci z Latin Kings" Luis zimnym wzrokiem popatrzył na gości w chustach po czym podszedł do nich.
-Luis: "Zgubiliście się ?" -Gość z gangu: "A ty kto ? Wyglądasz jak dupa !"
Po tych słowach kumple z pod sklepu podbiegli do Luisa.
-Luis: "Słuchaj mnie koleś ! Jesteś zerem !" -Gość z gangu: "To ty słuchaj ! Spierdalaj !"
Luis rzucił się z pięściami na jednego gościa z gangu, a tym samym drugi gangster rzucił się na stojących obok kolegów Luisa i tak zaczęła się wielka bijatyka. Po pięciu minutach dwóch mężczyzn z gangu Latin Kings leżało na ziemi, Luis podszedł do jednego z nich i splunął na chustę Latynosa. Później goście pozbierali się i odjechali.
-Koledzy Luisa: "Spadamy stąd zaraz ich tu będzie masa !" -Luis: "Mam pomysł może stworzymy grupę i ich rozwalimy ?" -Koledzy Luis'a: "Masz na myśli gang ?" -Luis: "Jeśli tak to można nazwać to tak" -Koledzy Luisa: "Zwariowałeś ?" -Luis: "Myślałem.."
Kumple i sam Luis rozeszli się do domów.
Następnego dnia:
Był wczesny ranek, Luis jeszcze spał, nagle słychać że ktoś tłucze się do drzwi.
-Luis: "Otwarte !!"
Do domu wbiegł jeden z kumpli Luisa.
-Kumpel: "Chodź !!" -Luis: "Co się stało ?" -Kumpel: "No Chodź !!" -Luis: "Ale co jest ?" -Kumpel: "Przyjechali !!" -Luis: "Kto ?" -Kumpel: "Latin Kings !!"
Luis szybko ubrał się i wyszedł na dzielnice. Na drodze stało czterech gości z Latin Gings.
-Luis: "No co jest ?" -Jeden z gości z gangu: "No witam cię !!" -Luis: "O co chodzi ?" -Jeden z gości z gangu: "Się jeszcze pytasz ? Wczoraj daliście niezły łomot dwóm z naszego gangu !!" -Luis: "I co zabijesz mnie ?" -Jeden z gości z gangu: "Nie to było by zbyt łatwe" -Luis: "To co zamierzasz ?" -Jeden z gości z gangu: "Wiesz, my ostatnio nie mamy co robić.. Więc niech sie liczy cała El Corona z ciągłymi najazdami !!"
Gdy jeden z gości z gangu to powiedział wsiadł do auta jak cała reszta członków gangu i odjechali krzycząc: "Adiós Pendejos !!" Po zajściu kumpel Luisa mówi: "Co my teraz zrobimy ?" -Luis: "Zbieraj ekipę !!" -Kumpel Luisa: "Co !?" -Luis: "No mówię !! Zbieraj ekipę !!" -Kumpel Luisa: "Po co ?" -Luis: "Jak oni mogą to my tez możemy !! Zabiję ich !! Masz broń ?" -Kumpel Luisa: "Mam" -Luis: "To dobrze, leć po ludzi !"
I tak na El Corona powstała grupa ludzi broniąca się przed Latin Kings. Z biegiem czasu kumple z El Corona nazwali się "54'st Sureno Varrio" i nosili niebieskie chusty na twarzach i są obecnie uważani za jeden z największych działających gangów w Los Santos.
Sprawa wygląda tak: Przychodzisz na dzielnice, nikt cię nie zna i pytasz o nas, dostajesz kulę w łeb, proste nie ? Dołączyć do nas możesz tylko sposób IC nie interesują nas spamy na /w i inne tego typu prośby OOC. Graj RP a na pewno się tobą zainteresujemy.
|